Nigdy nie starałam się o Jego względy, chociaż tak bardzo mi się podobał. Wiedziałam, że nie warto ryzykować przyjaźni dla miłości, z której nic może nie wyjść. Zastanawiałam się nad tym dziennie, siedząc w domu, w dresach z kubkiem herbaty, rozczochraną głową. Mogłam tak godzinami spoglądać w sufit lub w okno, a i tak nie znajdywałam odpowiedzi. Pewnego razu, kiedy właśnie taka nieogarnięta siedziałam sama w domu, zadzwonił dzwonek do drzwi. Nie poprawiąc swojego stanu otworzyłam drzwi. A w nich stał on, ten sam co spędzał mi sen z powiek i zakłucał moje myśli. Stanęłam w drzwiach jakby na komędę baczność. Zrobiłam się nerwowa, bo przecież widzi mnie w stanie okropnym. Wtedy popatrzył na mnie, uśmiechnął się do mnie, pogłaskał po głowie " oj dziecinko, może jednak wejdę do środka". Jak powiedział tak zrobił. Wszedł do środka i usiadł na moje miejsce, normalnie bym się wściekła, ale to w końcu on. Mówił mi coś, ale nie pamiętam co, bo patrzyłam gdzieś daleko przed siebie. Potem wstał,
|