Wyobraź sobie teatr, każdy gra swoją rolę, zakłada maski, przebiera się, stwarza pewne pozory by zaszokować lub zachwycić widza...Jest też chór.Za każdym razem gdy coś zrobi grający w nim aktor podsumowuje to niezłą puentą lub jakąś prawdą uniwersalną, ocenia jego dokonania, krytykuje, a rzadko pochwala. Idzie według pewnego scenariusza, który widział, lecz nie pamięta, a mimo to gra- idzie na tak zwany żywioł, chwilowo może zdawać się, że ma wszystko w garści, a tu nagle pisarz tego owego scenariusza miesza w nim tak, że nie wiadomo o co chodzi... Ten aktorzyna gubi się w tym cholernym teatrzyku, który zwany jest życiem.
|