Właściwie chodzi o to, że chcę trzymać w garści wszystko na czym tak bardzo mi zależy. Chcę być jedyną osobą, która będzie układać scenariusz mojego życia. Nie chcę już żadnych niespodzianek, które nagle wybijają mnie z rytmu. Za razem zmuszają mnie one do przemyśleń, a gdy rozmyślam nic nie jest proste. Wszystko wtedy jeszcze bardziej się komplikuje. Wszystko staje się coraz mniej czytelne, a moje postanowienia i plany... uciekają. Znikają, a ja wszystko muszę ułożyć od nowa. Jeszcze, jeszcze i jeszcze ! Nigdy nie fascynowało mnie układanie puzzli. Zbyt dużo pracy, a efekt... rzadko imponujący. Teraz jestem w takiej samej sytuacji jak dziesięć lat temu, gdy pochylona nad układanką chciałam złożyć Pinokia do kupy z pięciuset kawałków. Tylko tym razem to ja jestem tematem układanki, a układanki takie są najtrudniejsze, gdy człowiek sam siebie musi złożyć. Może potrzebna jest mała pomoc ? Kto to wie. Kiedyś się ułożę.
|