Nienawidzę - nie wiem czy życia, czy bycia kobietą, czy bycia sobą.
Ale jedno z tych trzech sprawia, że nie potrafię powiedzieć co czuję, jedynym sposobem spędzenie wieczoru wydaje mi się być przeleżenie go w kłębek na kanapie, wyjadanie cukru łyżeczkami i płacz.
Ale na to ostatnie nie mogę sobie pozwolić, bo mój organizm nie zgadza się z moją psychiką i nie chce pozwolić mi na kontrolowanie mojej fizjologii.
Co to za życie, skoro nie potrafię własnych gruczołów kontrolować...?
|