Wiesz mam ochote pojsc do kina jak taki zupełnie normalny, szczesliwy człowiek, nudzący sie w jakis wieczór. Ale jest mały problem. Moj aktualny stan emocjonalny jest tak nieprawdopodobnie zachwiany, ze potrafie rozpłakac sie nawet w trakcie oglądania najbardziej krwawej jatki w filmie akcji. Nie mowiac juz o komedii romantycznej na której najpewniej wpadłabym w histerie. Zdecydowanie oszczedze sobie wstydu. Ludzie i tak dziwnie na mnie patrzą nawet bez płakania prosto do opakowania po popcornie na zatłoczonej do granic mozliwosci sali.
|