usiadła na ławce, na której zwykle przesiadywali wieczory. wyjęła komórkę. 'zgubiłam się w parku, POMÓŻ!', wysłała Mu w wiadomości. po dziesięciu minutach usłyszała czyiś bieg. po dwóch sekundach, rozpoznała ten rytm. z uśmiechem i satysfakcją, wyczekiwała, aż Ją 'znajdzie'. zauważył Ją po przebiegnięciu kilku alej. kiedy był wystarczająco blisko, by mogła Go usłyszeć, prychnął cicho. - idiotka. znasz to miejsce, jak własną kieszeń. - powiedział, zadyszanym głosem. zarumieniła się delikatnie. - ale uwielbiam jak mnie znajdujesz. - szepnęła, wpatrując się w Jego oczy, oświetlone blaskiem księżyca ;p /ritka`
|