Wymyśliłam sobie Ciebie. Wysokiego, łysego, w szarej bluzie z łobuziarskim uśmiechem i przecudownymi, niebieskimi oczami, wymyśliłam sobie i się pojawiłeś. Spacerowaliśmy razem po rejonie, nuciliśmy przeróżne piosenki, dłbualiśmy razem słonecznik siedząc na ławce. Odprowadzałeś mnie pod klatke, przytulałeś mówiąc: ' zaraz będę na gadu to pogadamy :) ' Kurde trwało to może jakieś dwa tygodnie? i co? i przestałeś się odzywać , zupełnie , bez powodu. Tak czy inaczej wymyśliłam sobie Ciebie i byłeś, naprawdę byłeś. Szkoda tylko ,że tak krótko..
|