blask księżyca niezdarnie wpadał przez szybę, oświetlając Jej twarz. nie mogła zasnąć. otworzyła okno, siadając na zimnym parapecie. zaciągnęła się wilgotnym, nocnym powietrzem. mimowolnie obudziło się w Niej pragnienie Jego obecności. w głowie uparcie kłębiła się wizja tego jak siedzą na tarasie, przykryci grubym kocem w kwiatki, popijając gorącą kawę i śmiejąc się do łez.
|