są chwile, kiedy siedząc oparta o ścianę, zanoszę się cichym płaczem. wkoło leżą porozrzucane papierki po przeróżnych słodyczach, mój pamiętnik, niedopalony papieros, komórka rozłożona na części pierwsze i setki chusteczek ubrudzonych tuszem do rzęs. i kiedy wydaje mi się, że życie jest już tylko pierdolonym ciężarem i że nic nie jest w stanie zmienić mój stan, słyszę delikatne dreptanie małych stópek. po chwili podnoszę wzrok i mimowolnie się uśmiecham. widzę siedzącego przede mną czworonoga, który nosem podsuwa mi pod rękę swoją małą maskotkę. to niebywałe, że zawsze wyczuje mój zły dzień. cudowna istota. mój najlepszy poprawiacz nastroju.
|