wyszlam z klubu po treningu w dresach.
T-shircie i Jego grubej bluzie.
na lewym ramieniu nioslam torbe z ciuchami na zmiane.
w prawej rece trzymalam Cisowianke. popijając ja co chwila.
bylam cholernie zmeczona. ledwo co przebierałam nogami.
wtedy zobaczylam, ze siedzi na lawce i ewidentnie na mnie czeka.
podeszłam. polozyłam torbe na lawce.
- hej, kocie. - przywitalam się, i dałam Mu buziaka.
- myslalas, że pozwole Ci samej wracać po nocy.? - zapytal. bezradnym tonem.
biorac mnie za reke.
w druga wział torbe. - zaslon sie. i ... yyy ładna bluze masz. - powiedzial.
|