Na prawde szczerze chciałbym być zwykłym kamieniem
By nie odczuwać nic, nie wiedzieć czym jest sumienie
Twardym jak skała, nie łamać serc, jak i nie łamać kości
Nie odczuwać złości, nienawiści, nie odczuwać miłości
Chciałbym leżeć gdzieś na polu, lub przy drodze nie myśląc o niczym
Słuchać porannego śpiewu ptaków, wieczoru, który milczy
Bez towarzystwa, prócz koników polnych
Nie odczuwać problemów, będąc nareszcie wolny
Ciekawe czy jeśli wszyscy byli by kamieniami
Zbieraliby sie w grupy, stając sie murami
Czy woleliby tak jak ja, leżeć samotnie na łące
Nocą podziwiać gwiazdy, o świcie witać słońce
Śmiać sie z ludzi, rzucających kamień w złości z całych sił
Wiedząc, że runąc na ziemie nie rozsype sie w pył
Wtedy owszem, mógłbym dziękować Bogu
Że nie znam uczuć, problemów, nie mam wrogów
Pewnie wiele osób chciałoby być kamieniem
Wszyscy ci, którzy wiedzą co to osamotnienie
Wśród wrzosów, muzyki, którą tworzą grajkowie leśni
Śpiewałbym bezdźwięcznie swoje pieśni...
|