Szłam z Nim pustą ulicą, padało, wokoło nas były kałuże. Wkroczyliśmy na nieodpowiedni temat. -Wszyscy . Ja zakompleksiona wariatka-urwałam. -Nie jesteś.! Ty to Ty wyjątkowa, bo..-ale ja Cię nie proszę o pocieszenie.Stwierdzam fakty. -Ja nie staram się Cię pocieszyć, ale kto jak nie taki wariat jak ja powie Ci prawdę o samej sobie .? ;] - no, w sumie ..;). - I znów na mojej twarzy pojawił się niespodziewany uśmiech. Taak- bo kto jak nie on potrafiłby go wywołać[?] ;**
|