Siedziałam sama w wielkim domu, zawsze bojąc się, że ktoś mnie napadnie. Jednak tego dnia myślałam tylko o tym, by jak najszybciej właśnie ktoś taki przyszedł i zabił. W końcu to przez Ciebie od jakiegoś czasu miałam myśli samobójcze. Planowałam już wszystko, ale przecież moja popieprzona myśl, że już nigdy Cię wtedy nie zobaczę nie pozwalała mi na to, chociaż i tak byś pewnie o mnie zapomniał. W pewnej chwili słuchając kijowych smutnych piosenek z nożem w ręku usłyszałam dzwonek do drzwi, nie patrząc kto to otworzyłam drzwi. To byłeś Ty. W ręku z pięknym bukietem czerwonych róż. Miałeś tak cholernie smutną minę... i potem tylko pierwsza łza, druga i trzecia. powiedziałeś tylko zachrypniętym głosem 'wybacz mi' po chwili już tuliłam Cię upuszczając z kosmiczną szybkością nóż, myśląc jakim jesteś idiotą, jednak było to silniejsze ode mnie.
|