coraz częściej przychodzą takie chwile, w których mam ochotę zwrócić wszystkie uczucia wyższe. to momenty, w których mój umysł samoistnie, w wyniku niewypowiedzianego strachu, odrzuca wszystkie nowe emocje, które są dla niego obce. to prawie jak z przeszczepem wątroby czy serca... czasem organizm nie przyjmuje nowego narządu, nie pozwalając mu się wdrożyć w cały układ. włącza się mechanizm odpornościowy, który nie akceptuje świeżego obiektu wewnątrz. tak u mnie włącza się mechanizm obronny, który sprawia, że powoli i być może ostatecznie skutecznie, wyzbywa się wszelkiego przywiązania. to jak wymiotować po zjedzeniu czegoś nieświeżego lub jak łzawiące oko, które próbuje się pozbyć obcego obiektu, nieznanego. samoistnie i podświadomie coraz częściej pragnę być skałą, dążę do tego, by nie czuć zbyt wiele. nie będę tego powstrzymywać, o nie. i jak to się nie zmieni... nie ja będę żałowała. nie ja.
|