Znów miałam tylko siebie, pusty pokój i moją wierną przyjaciółkę anoreksję. Ona zawsze pojawiała się, gdy nie było już nikogo. Razem organizowałyśmy sobie czas. Przygotowanie misternych tabel kalorycznych czy sprawdzenie wartości odżywczych na nowych produktach pochłaniało nas bez reszty. Razem z anoreksją wybierałam się na długie spacery, by wspólnie stracić to co wpakowano we mnie przez te kilka tygodni w szpitalu. Czemu na nowo to robiłam? Miałam poczucie, że jestem chudsza, tym ONA bardziej mnie lubi.Chciałam czuć, że ktoś mnie lubi. Byłam anoreksji wdzięczna. Ona jedna mnie nie zawiodła. Poświęcała mi przecież tyle swego czasu. musiałam się jej jakoś odwdzięczyć. Pragnęłam szybko stracić na wadze. Dla niej. By była ze mnie dumna. By mnie nie opuściła.
|