W tym cholernym życiu potrzebna jest miłość. Bez niej jest wieczna pustka, która dusi, zabija, męczy. I wtedy nie można być sobą. Jest się dla siebie zupełnie obcym. Tak zupełnie i bez reszty obcym dla samego siebie. Nie kochałam, nie było kiedy. Ale i nie będzie już kiedy. Muszę odejść, tak nie można żyć, bez nadziei, bez sensu. Zniszczyłam sama siebie. Tego chciałam? O Boże. Nie wiem. Co się wtedy myśli i czuje gdy przychodzi koniec? Umrę w tym obcym mieszkaniu, w samotności, narkomańską śmiercią, bezsensowną śmiercią. Nie potrafiłam się odnaleźć w tym życiu...
|