eżałam na kanapie z książką od fizyki. usłyszałam dźwięk sms'a, 'kiedy przestaniesz mnie okłamywać? chcę prawdy, do cholery.', odczytałam na trochę porysowanym ekranie mojego samsunga. 'za dziesięć minut, pod szkołą. bądź.', odpisałam. włożyłam ciepłą bluzę, i trampki, które zawsze przynosiły mi szczęście. poszłam na miejsce, już tam był. - nie okłamuję Cię. znaczy, to nie tak jak myślisz. - zaczęłam, bez powitania. - skąd wiesz, co myślę?! - krzyknął. - znam Cię. - szepnęłam, zaciskając dłonie w pięści i powstrzymując się od płaczu. - pytałem się, czy na pewno sobie beze mnie poradzisz. zostałbym przy Tobie! dziewczyno, wystarczyło powiedzieć prawdę! kiedy zamierzałaś mi powiedzieć, że zaczęłaś brać? mam się tego dowiadywać z obcych źródeł? - mówił z pretensjami. więc jednak nie znał prawdy! wierzył plotkom. - zamknij się! - krzyknęłam, wymierzając Mu otwartą dłonią w twarz. w ostatnim momencie, złapał mnie za nadgarstek. westchnął. - uwierzyłeś w kłamstwo. - szepnęłam cicho.
|