- boże, przestań! co, zaczniesz tu teraz ryczeć?! ODCHODZĘ. nie zatrzymasz mnie. - powiedział zły, kiedy nie chciałam wypuścić Jego dłoni z uścisku, kiedy powiedział mi, że to koniec. - laska, to skończone. płacz. rozpaczaj. dołuj. nie wychodź z łóżka. chuj mnie to obchodzi! puść. - kontynuował, a ja już nie mogłam powstrzymać łez. - ja pierdole. jak w jakimś romansidle. i co, masz już tą satysfakcję, że chociaż próbowałaś mnie zatrzymać. dobra, nie chciałem tego zrobić, ale zaczynasz mnie wkurwiać. - powiedział, wyszarpując dłoń. uniósł środkowym palcem mój podbródek, i zaczął bezwstydnie całować. - na pożegnanie. - szepnął, po czym natychmiast odszedł. usiadłam, popadając w histeryczny płacz.
|