Niby otacza mnie tylu prawdziwych znajomych, przyjaciół, przyjaciółek, kolegów i koleżanek. jednak myślę że to mi nie wystarcza. potrzebuję takiej osoby do której mogłabym zadzwonić o 4 nad ranem, zacząć narzekać na świat, a ona przybiegnie w piżamie i wyciągnie mnie na boso na długi spacer. Z którą normalnie mogłabym pogadać o wszystkim, powiedzieć jej o moich tajemnicach, bez wątpliwości, że za moimi plecami obrobi mi dupę. Kogoś, kto pomimo swoich najgorszych problemów zawsze będzie się cieszył z mojego szczęścia i pocieszał mnie w moich najgorszych. Kogoś, kto będzie mnie rozumiał bez słów, był szczery, uczciwy, żeby skoczył za mną w ogień. Żeby spędzał ze mną każdą wolną chwilę, żeby był... ;*
|