lubiła wziąć gitare, wyjść przed dom na schody, i wyładować swoją złość. tak po prostu. zacząć uderzać w struny. nie musiały wydawać żadnego specjalnego dźwięku. czasami siedziała z gitarą w rękach i przyglądała się otaczającemu ją światu.odkrywała na nowo wszystkie ulubione miejsca z dzieciństwa. przypominała sobie jaki wtedy świat był beztroski. a wszystko przez to, że on okazał się takim dupkiem. wszyscy mówili jej, że nie jest jej wart, ale ona wciąż go kochała i nie potrafiła przestać. a wszystko przez ten jeden dzień, w którym go poznała.
|