zawsze był typem kolesia,którego laski uważały za skurwiela.zachowywał się tak jakgdyby nie miał uczuć. mimo tego iż byliśmy sobie dośc bliscy,zawsze traktował mnie jak każdą dziewczynę-przedmiotowo.nie byłam jedną z lasek latających za Nim,ja wielbiłam w Nim ten cholernie trudny charakter,który chciałam ogarnąć.tego dnia,gdy spotkałam Go w parku z wódką w ręce,i zaszklonymi oczami-pierwszy raz w życiu uwierzyłam,że ten chłopak może mieć emocje i,że wkońcu zrozumie co znaczy ranić drugą osobę.usiadłam obok Niego,po czym cynicznie dodałam:' boli ?ma boleć'.zmierzył mnie z góry na dół,i dodał:'weź się goń'.wiedziałam,że tak nie myśli-zawsze był dla mnie chamski,ale za dobrze Go znałam. usiadłam obok, a On jak dziecko wtulił się w moje ramię, dodając:'tego skurwysyna boli serducho,tak mocno wiesz?'.pogłaskałam Go po głowie, dodając:'ten skurwysyn jest twardy i wytrwa.wiesz?'.spojrzał na mnie zaszkolnymi oczami,i poraz pierwszy w życiu podziękował za to,że jestem. / veriolla
|