Siedziałam na plastikowym krzesełku i w rękach trzymałam plastikową filiżankę i wznosiłam toast z moją małą siostrzyczką za "dużo cukierków i kolorowe życie". Bawiłam się słodko, jak za dawnych czasów. Karmiąc różowego misia zobaczyłam stojącą nade mną osobę. Stał tam on ze słodką miną: "moja mała dziewczynka" - powiedział. Z zawstydzenia na twarzy pojawiły mi się wypieki. Schylił się i pocałował mnie w policzek. -Jesteś słodziutka!. Wtem moja siostrzyczka odezwała się - no to wznieśmy toast za twojego i mojego przyszłego chłopaka. Wszyscy wybuchneliśmy śmiechem./ kasiak12995
|