Chociaż raz warto umrzeć z miłości. Chociaż raz,a to choćby po to, by później chwalić się znajomym,że to bywa,to jest.Umrzeć. Leżeć na cmentarzu czyjejś szuflady obok innych nieboszczków listów i nieboszczek pamiątek.I cierpieć. Tak bosko i z takim patosem,jakby się było Toscą lub Witosem. I nie mieć już żadnych spraw i do nikogo złości.I tylko błagać,by choć jeszcze jeden raz umrzeć z miłości.
|