Podszedłeś do mnie w czasie przerwy, kiedy rozmawiałam z kumplami i przyjaciółką. Śmialiśmy się z jakiegoś głupiego dowcipu, rzuconego odnośnie naszej szkolnej historyczki. Dotknąłeś mojego ramienia i ze znaczącą miną pociągnąłeś w stronę szafek. Byliśmy przyjaciółmi, lecz oboje chcieliśmy czegoś więcej. "-Myślę, że do siebie pasujemy. Trudno jest mi o tym mówić, ale się zakochałem.. i to w tobie". Nie czekając na moją odpowiedź przyarłeś do mnie ustami i przytuliłeś. Zdezorientowana wplotłam swoje ręce w twoje blond kędziorki. Było mi tak dobrze, czuć twoje usta na moich to było coś. Kiedy odsunęliśmy się od siebie, wszyscy się na nas patrzyli. Zdziwienie, zazdrość, złość tak łatwo czytałam z ich twarzy i nagle moja przyjaciółka wydała z siebie nieartykułowany dźwięk "-brrr -brrr". Poderwałam się i usiadłam na łóżku. Wyłączyłam budzik, nawet nie wiem kiedy łzy zaczęły spływać mi po policzkach mocząc pidżamę w małpki. Nie mogę uwolnić się od Ciebie nawet we śnie. Nie radzę sobie.
|