Strach, który widywałeś zawsze kiedy spojrzałeś w jej szklane oczy.
Nie zważałeś na to, udawałeś że nie widzisz, nie starałeś się pomóc, nie pytałeś.
A i ona milczała. Cóż miała powiedzieć? Nie mogła się skarżyć.
Zresztą... kto zozumiałbys jej ból, niczym nie uzasadniony,
tkwiący gdzieś w głębi i dokuczający w każdej sekundzie życia?
Ludzie mają wszak ważniejsze problemy, pogoń za pieniądzem,
pragnienie sławy i popularności unicestwia w nich najmniejszy nawet przejaw człowieczeństwa.
Była tego świadoma, ale mimo to wciąż wierzyła w ludzki uśmiech.
Kibicowała szczęściu innych, zapominając o swoim.
Chęć niesienia pomocy przysłaniała jej wszystko, a niepokój narastający w sercu bagatelizowała.
"Nie mam czasu o tym myśleć, przecież muszę im pomóc!".
Często płakała. Sama, w swoich czterech ścianach, odgrodzona od boleści świata.
Szlochała, przykrywając głowę poduszką, nie rozumiała, skąd brał się ten szaleńczy smutek, który ogarniał ją całą.
|