Jego rodzice ślinili się ze szczęścia, ale on miał to gdzieś.Wymykanie się z internatu, żeby o drugiej w nocy siedzieć na środku boiska i oglądać spadające gwazdy, albo brodzenie boso w strumyku za pracowniami plastycznymi o świcie - takimi rzeczami się przejmował, to było coś, co będzie wspominał, gdy będzie starym trzęsącym się prykiem.A nie jakiś kretyński wynik testu.
|