Poranne powietrze pełne było wilgoci. Miasto dopiero budziło się do zycia, ale oni nie spali juz od dawna. Spacerując po pustych ulicach smiali się do swich spojrzeń a i ich słowa łaczyły się żywym tańcu. Była któraś godzina, jakiś dzień w tygodniu i jakas pora roku. W myślach trzymali się za ręce.
|