to tak, jakbyś siedział którąś z kolei noc i czytał drobne słowa naszorstkim papierze podniszczonym przez czas. w mdłym świetle lampki przyglądasz się cieniom słów i przez nie próbujesz kogoś poznać. icoraz głębiej wpadasz w morze ukrytych myśli. zasypiasz o trzeciej nad ranem. prawie zrywasz się na nogi, kiedy budzisz się dwie godzinypóźniej. skołatane serce uspokaja się dopiero wtedy, gdy widzi te same kartki papieru rozrzucone na poduszcze. i ukrytego w słowach człowieka,który w gruncie rzeczy umarł dawno temu.
|