Siedziala na parapecie przy otwartym oknie, miala nieunikniona chęć latania. Reka jej byla cala czerwona od krwi, nawet palic jej sie odechcialo. Pretensje miala do siebie i do Boga, ktory zawsze musi cos spieprzyc. Miala dosc plakatu ktory wisial u Gabi nad lustrem 'milego dnia' chciala wziasc noz i zajebac jak najmocniej w sam srodek. Poszla po kartke, dlugopis i czerwone wino. Napisala list, skoczyla i juz nigdy wiecej nie chciala latac...
|