Podekscytowanie nie znało granic gdy chłopak,który tak bardzo mi się podobał zaprosił mnie na szkolną dyskotekę.Umówiliśmy się,że będzie czekał już na sali,a ja dojdę z kumpelami i przyjacielem.Gdy weszłam do środka jeszcze go nie było,postanowiłam poczekać,w tym samym czasie koleżanki i kumpel poszli do parterów o partnerek.Zabawa się już dobrze rozkręciła,lecz po Nim nie było śladu.Czekałam już godzinę.Postanowiłam zatelefonować i spytać o co chodzi,ponieważ coraz bardziej się bałam,iż mogło mu się coś stać.Odebrał,powiedział,że nie może wpaść bo ma dużo na głowie.Moja złość w tej chwili nie znała granic.Chciałam już wychodzić,gdy poczułam rękę przyjaciela na moim ramieniu.Opowiedziałam mu o zaistniałej sytuacji a on stwierdził,że nigdzie nie pójdę.Złapał mnie za rękę i zaciągnął na środek parkietu.Spytałam,czy jego partnerka nie będzie miała nic przeciwko.On natomiast odpowiedział " Ciebie tu najbardziej kocham księżniczko " Po czym dodał " wystawiła mnie " . Kocham Jego bezradność.
|