I znów to samo. Wstaje z nadzieją, że zobaczę Cię na szkolnym korytarzu. Że będziesz patrzał na mnie jak nikt nigdy nie patrzał. I palniesz do mnie ten swój olśniewający uśmiech, a ja nie pozwolę go nie odwzajemnić. Ale tak nie będzie. Tak się nie stanie. Obok mnie pójdzie ona i to ona wpadnie w twoje raniona. Ona poczuje ciepło twego ciała, rozpozna zapach twoich perfum na szyi. Gdzie pocałuje Cię tak namiętnie jak ja w swoich snach.
|