Odszedł od nas kilka lat temu, nie miał czasu na spotkania ze mną, ale tego dnia obiecał mi długi spacer, rozmowę, zakupy - sam na sam. Miał przyjechać po mnie o piętnastej, ale o osiemnastej nadal nie widziałam czerwonego audi pod moim oknem. Po czterech godzinach czekania, usłyszałam dźwięk dzwonka. Jest! - pomyślałam. Ku mojemu zaskoczeniu nie był sam, za rękę trzymał ładną, młodą blondynkę! - Jak mogłeś? - zapytałam. Trzasnęłam drzwiami. Dwadzieścia minut później napisał esemesa - ' Narobiłaś mi wstydu, trzysta złotych przeznaczone na zakupy przelewam Ci na konto. ' Dureń - pomyślałam, pieniądze wpłacone kilka miesięcy temu leżą tam do dziś, te ze wczoraj, z tamtego tygodnia, każde od tamtego momentu, niedługo będę bogata, uzbieram na studia i zapomnę.
|