Ona stoi nago pod jego oknem.
Padający deszcz... Nie - on nie pada, nawet nie leje. Generalnie wygląda to tak, jakby ktoś z góry zmywał z siebie brudy najgorszych z ludzkich grzechów, a cały syf z tego powstały rozkładał równomiernie na każdym z nas (jeszcze pomysł, czy już błędne koło? ).
W tym momencie świat głębszego sensu nie ma. Ludzie stojący zawsze obok nic nie rozumieją. Nie chce ich znać - i tak jej nie kochali, nawet nie lubili - nigdy! Tylko on!
Czy kocha ją bardziej niż ona siebie? Na pewno. Przecież to nietrudne, a i jej z tym chyba dobrze. Byleby on stał obok...
No i jest wreszcie - wychodzi do okna. Trzy słońca są teraz na niebie, a wokół każdego tuzin gwiazd tańczy. Ona już rozumie, już wie wszystko dokładnie, już widzi, gdzie iść i kiedy pauzę zrobić. Nagle wszystko jest proste."
|