`. Wbiegła po schodach do szpitala. Zdyszana, zapłakana i pełna strachu podbiegła do recepcjonistki. Chaotycznie tłumaczyła, co się stało. 'Mój brat, brat przyjechał, znaczy...Przywieźli go, miał wypadek na motorze. Jak? Jak on się czuje? Dobrze? Już dobrze?' Pielęgniarka pociągnęła dziewczynę na krzesła pod ścianą. 'Spokojnie. Chłopak ma właśnie operację. Zaraz przyniosę kawę, dobrze?' Kiwnęła głową, choć wcale nie miała ochoty pić. Po dwóch godzinach siedzenia w tej samej pozycji. Otworzyły się drzwi i zobaczyła lekarza w białym kitlu. 'I jak? Co z nim? Co z moim bratem?' Lekarz nawet nie popatrzył jej w oczy. 'Przykro mi. Robiliśmy, co w naszej mocy.' Minęła go. Wbiegła na salę operacyjną. Zobaczyła, że leży przykryty białą płachtą. Podbiegła do szyby. 'Jak...Co...Co Ty zrobiłeś? Jutro mieliśmy jechać nad wodę. Co Ty, kurwa, najlepszego zrobiłeś?' Upadła na posadzkę. Czuła bijący od niej chłód. 'Dlaczego?' To pytanie powtarzała w kółko, jak mantrę.
|