siedziałam pod klasą na skraju ławki. zobaczyłam jak biegnie do mnie, ze swoimi wiecznie zdziwionymi oczami, rozwianymi włosami i uśmiechem na twarzy. kiedy tylko ją zauważyłam wiedziałam co zrobi. jak zawsze rzuciła torbę zanim jeszcze zdążyła się zatrzymać i popchnęła mnie na obcych ludzi, żeby zrobić sobie miejsce. ze śmiechem zapytałam- 'no i jak? napisał w końcu?'- zaczęła się śmiać i opowiadać mi po raz kolejny, jaki jest bajkowy. przez resztę dnia, jak dawniej, dzieliłyśmy kolesi na nasze trzy grupy, oceniając według kryteriów które tylko my rozumiemy. tak bardzo tęsknie za naszymi dziwactwami.
|