Gdy pachniało deszczem, poranki był szare. Gdy pachniało wiosną, poranki były żółte. A wasze sny nad ranem zawsze szafirowe. Ja sama wymyslam sobie sny. Nie zabronisz mi. Moja mała paranoja rozrasta sie po ścianach pokoju, ale to nikomu nie przeszkadza.Lubie to. Zapach wanili pomieszany z obłędem duszy mej, daje doskonała jednolitą konsystęcje.
Zaraz, zaraz! Dwa tysiące osiem to mój rok. Nasz rok. Więc moge wszystko, co tylko urodzi sie w mojej głowie, przełoże w czyny, w gesty, w słowa, w chwile, w co tylko zechce, nawet w pomarańcze gdy tylko będe tego chciała. Pieknie! Wtedy możesz stac się moją nikotyną, a ja twoją amfetaminą. Możesz byc na jedną noc, albo i na dwie jeśli ci się spodoba. A może ciebie wcale nie być, jak teraz. To nic. Bo dwa tysiące osiem jest. Przecież upijać się szczęsciem to nic złego. A ja chcę zalać sie nim nawet do nieprzytomności. Wtedy będe unosić sie 30 cm ponad chodnikami. Moje uśmiechniete oczy i tańczące rzęsy uwiodą was. Będziemy tańczyć w euforycznych
|