leżałam na łóżku, przeglądając wiadomości od Niego - zachowałam je wszystkie. w sumie to sama nie wiem po jaką cholere, chyba tylko po to, żeby jeszcze bardziej się dobić. czytając, te wszystkie smsy nie mogłam uwierzyć, że On tylko udawał. pisał , spotykał się ze mną, o, zwyczajnie - dla picu, z nudów. może to i moja wina. w końcu mogłam zauważyć, że na każdym kroku mnie oszukuje. gdybym miała chociaż trochę oleju w głowie, nie pakowałabym się w to. cóż... widocznie miłość nie chodzi w parze z rozsądkiem. jak ja nienawidzę takich dni - kiedy płaczę w poduchę, bo wspomnienia atakują mnie ze wszystkich stron. kiedy mózg skupia się tylko i wyłącznie na jednej osobie, na Nim. hmm.. podsumowując moje refleksje wychodzi na to, że jestem ciemna jak tabaka - nie umiem nawet rozpoznać szczerej miłości od zwyczajnej fałszerki.
|