wchodziłam na koncert PIH-a. na bramce stał koleś którego kojarzyłam z imprezy, i nie były to zbyt miłe wspomnienia. wziął do ręki bilet dziwnie się patrząc - najwyraźniej mnie rozpoznał. 'gdzie urwać?'- spytał kumpla, najwyraźniej to był Jego pierwszy koncert. spojrzałam na Niego mówiąc 'tak żeby jakaś pamiątka z tego biletu była, najlepiej na końcu!'. spojrzał na mnie, szyderczo się uśmiechnął po czym urwał bilet tuż na głowie PIHa. spojrzałam na Niego z ironią, przechodząć sturchnęłam po czym na głos dodałam 'życzliwość frajerów nie zna granic, psst'. kumpel patrzył się na Niego jak na dziecko które zrobiło sobie przyjemność ze zburzenia babki z piasku drugiemu, młodszemu. / veriolla
|