siedziała na przerwie, pochłonięta bezsensownymi myślami o Nim. miała dosyć tej monotonii, zdecydowanie. w jednej chwili, zapomniała o dumie, honorze, o tym, co sobie obiecała. liczyło się tylko jedno - tęskniła za Nim, i chciała, żeby wrócił. jest draniem, fakt. ale czasem to właśnie od drani się uzależnia. wstała. ruszyła korytarzem, w zgarbionej pozycji i łzami w oczach. przestała udawać, że wszystko jest świetnie, pięknie, cudownie. podeszła do Niego i bezkarnie się przytuliła. - jesteś frajerem. dupkiem. draniem. świnią. kretynem. jesteś zerem. niczym. - mówiła, opierając głowę o Jego pierś. musnął opuszkami Jej brodę, doprowadzając do tego, żeby na Niego spojrzała. kiedy znów zobaczyła szmaragd Jego oczu tak blisko, nasunęły się tylko dwa słowa. niezaprzeczalnie żałowała tego, że je powiedziała, słysząc w odpowiedzi Jego szyderczy śmiech.
|