Wszyscy znamy te nadzwyczajne sny, w których spotykamy z dawien dawna wystęsknioną osobę. Nasz ideał. Wszystko jest doskonałe, sen - o dziwo - staje się coraz lepszy. I wtedy się budzimy. Nie jeszcze nie teraz. Ostatni pocałunek, spacer po plaży, ostatni posiłek. Staramy się ponownie zapaść w ten cudowny sen, odzyskać tę chwilę, tę osobę a przede wszystkim to poczucie, że nurt życia porywa nas i prowadzi naprzód, zamiast spychać na brzeg.
|