gdy zobaczyłam Cie pierwszy raz, szedłeś przez korytarz szukając ofiar posiadających szlugę. Byłeś tak zdesperowanym palaczem, że gotowy byłeś odkupić od byle kogo byle jaką fajkę. Tak się złożyło, że siedziałam z kumplem, którego znałeś z osiedla. Podbiłeś z pytaniem ' siema. Masz szluga do sprzedania?'. Kumpel wstał i powiedział 'dobra, spoko chodź na palarnie i Ci dam jedną' , kiwnął głową do mnie, że też mam iść. Wstałam i poszłam z wami. Odpaliliśmy papierosy a ty zaciągnąłeś się najmocniej i cieszyłeś jak dziecko, że masz co palić. Wtedy uśmiechnąłeś się do mnie pierwszy raz. Wydałeś mi się normalnym ziomkiem jak cała reszta, tylko że po jakiś paru godzinach kapnęłam się, że cały czas o Tobie myślę i w głowie interpretuje setki razy Twój słodki uśmiech.
|