'.. a platynowe włosy, błyszczały na słońcu, jej pomarańczową cere widać było podczas nocy, warkoczyki,kóre robiła po wyprostowaniu włosów były tak seksowne. Raz się puszczała, raz nie, zależało może i od pogody. Nie ważne. Kiedy we włosy wpinała kokardkę wszyscy mieli łzy w oczach, być może dlatego,że nie mogli z nią być, albo dlatego,że nie mogli już chamować śmiechu, Bóg tego nie wie. Była czystym uosobieniem piękna, cnoty i słodyczy, a przede wszystkim debilizmu i blacharstwa. /tomojawinaxd
|