z życiem jest jak z rogalikiem. Przychodzi siostra i dając ci rogalika mówi, że jest nadziany pasztetem i że jest pyszny. Bierzesz go i jesz, powoli odgryzając kolejne części. Gdy już kończysz jeść dochodzisz do wniosku, że tak naprawdę w rogaliku nie było żadnego nadzienia a siostra robiła sobie najwyraźniej z Ciebie jaja. I właśnie wtedy uświadamiasz sobie, że nawet nie skupiłeś się nad samym smakiem rogalika tylko próbowałeś jak najszybciej zobaczyć ten niesforny pasztet, którego nie było czuć, i którego (jak sie
potem okazało) w ogóle nie było. Po czym drzesz sie na siostre, że Ci nie powiedziała jaki naprawdę jest ten rogalik bo przecież mogłaś go posmarować dżemem i wtedy byłabyś zadowolona bo z pewnością smakowałby lepiej niż ten z rzekomym pasztetem.
|