Tak już ma być zawsze: poranek, gdy nie chce się wstawać; zmierzch, kiedy nie chce się jeszcze umierać; wieczór pełen obaw; niekończące się noce udręk. Już nie potrafie płakać. . .chyba nie potrafię. A kochać? Gdzie podziało się mój uczucie miłości? Boże, co ja ze sobą zrobiłam? Jestem dzieckiem lęku. Jestem dzieckiem śmierci, którą noszę w sobie. Jestem swoją własną samozagładą. ALE JESZCZE JESTEM. .
|