Wstaje. Pale fajka, pije kawe, podobno to niezdrowe zestawienie. Godzine gapie się na żółte liście za oknem. Mam świadomość, że zaraz trzeba się zbierać iść doo pracy. Nie chce mii się, cięzko mi sie ostatnio uśmiechac. Ty... jakby obcy w mojej świaddomości, jakby Cie nie było nigdy. Lecą mi łzy. Czemu.. nie wiem. Mam wszystko, prace przyjaciół boskich facetów. Ale... ale ciebie nie ma... Nie dorównujesz tym facetom do pięt. Właczam ostrego ogladam jego foty, jest tak podobny do Ciebie. Znowu placze odpalam kolejnego fajka. To juz trzecia jesien. W moim zyciu wiele sie zmienilo... skonczylam studia, znalazlam prace mozee nie wyymarzona ale jakas jest, wielu ludzi odeszlo ich miejsce zajeli nowi... zapomnialam, pustke wypelnil smiech. Ci co odeszli zabrali jakas czesc mnie Ty zabrales najwieksza, zabrales radosc z zycia, z milosci. To przykre, ze ludzie moga zabrac nam cos co nalezy tylko do nas...
|