leżałam na łóżku bawiąc się telefonem, gdy nagle drzwi mojego pokoju otworzyły się - stał w nich On. `tak, tak wiem. nie umawialiśmy się na dzisiaj, ale musiałem przyjechać.` powiedział siadając obok mnie. `ojciec?` - zapytałam ostrożnie. Jego nerwowy śmiech miał być odpowiedzią. `pojechałem do Niego. mieliśmy się spotkać , jak co dwa tygodnie. wszedłem do mieszkania, bo drzwi były otwarte i kogo tam kurwa zastaję? kochanego `tatusia` z jakąś osiemnastką. ta rzuciła mi się na szyję , i coś tam zaczęła pierdolić jakiego mam wspaniałego ojca - chyba zjebanego chuja! ` wykrzyczał . łzy stanęły mi w oczach , On zauważając to, przytulił mnie i wyszeptał `przepraszam. nie powinienem tak wrzeszczeć, przepraszam kochanie.` mi jednak nie o to chodziło - moje łzy nie były spowodowane Jego krzykiem, lecz Jego cierpieniem. kiedy cierpiał On, cierpiałam też ja. / pstrokatawmilosci
|