Gaszę światło w pokoju,
Na klucz zamykam drzwi.
Sam wśród czterech ścian
Otwieram okno i...
Patrzę w gwiazdy,
Które świecą jasno.
Są podobne do mnie,
Bo też kiedyś zgasną.
Patrzę w księżyc
Jak w moje odbicie.
Jest samotny, chociaż
Nie siedzi w ukryciu...
Ciemność zapada,
Latarnie gasną,
Sam u siebie, ze sobą
Rozmawiam ze swą gwiazdą.
Zanudzam opowieściami
Starymi jak świat
Dzielę się z nią moimi słabościami
Które dobrze zna.
Godzina po godzinie,
Upływa jakby czas przyspieszał,
Staję na parapecie,
Me ręce jak do lotu się unoszą,
Lecę na księżyc
Odpływam w swych marzeniach
Lecz znów...
Blask słońca mnie budzi.
Zaczynam dzień monotonny
I czekam na noc
Jak człowiek w swej doskonałości ułomny
Czekam na nią...
...by znów zatopić swe spojrzenie
w blasku jej ciemności
drążyć swe cierpienie
do kresu wieczności..
|