Samotność, cóż to jest?
Pustka? Nicość?
Bezmiar oceanu mego życia.
Dni bez wyrazu wlokące się w nieskończoność...
Jedno istnienie
Wśród tłumu bez twarzy
Szarych ludzi
Niosących z pokorą
Swe troski i cierpienia.
Drżący liść
Targany wichrem losu
I nie spełnionych namiętności
To ja.
Przyjdź, rozwiej mą samotność,
Przyjdź z różą we włosach,
Rozświetl blaskiem swych oczu
Mroczne korytarze
Mego życia.
Widzę już, jak idziesz
Wyciągasz rękę, coś mówisz i nagle...
Znikasz w całunie mgły czarnej
Otulającej szczelnie mój świat.
I znów samotny
Zagubiony
W szybko upływającym czasie
Wypełnionym po brzegi
Pustką...
Nicością...
SAMOTNOŚCIĄ...
|