Krzyczała, rzucała w niego różnymi przedmiotami, a on i tak nie chciał odejść. – ‘czego ode mnie chcesz, codziennie o Tobie myślę, a ty pojawiasz się tak nagle. Nie chce Cię znać i nie przychodź do mnie więcej, tyle nieprzespanych nocy, krzywdzisz mnie!’ Łzy jej matki ciekły ciurkiem, po zapadniętych, bladych policzkach, w białym ciasnym pokoiku. – ‘spokojnie, już dostała leki, niech się pani nie martwi, wszystko będzie dobrze’ powiedziała pielęgniarka. – ‘po takiej dawce, nie będzie już majaczyć’. /shirin
|