Może nie straciłam brata, ale straciłam przyjaciela, który był dla mnie jak brat. I mimo, że nie umarł to uczucie po jego stracie jest takie samo. On znał mnie jak nikt. Wiedział o mnie wszystko. Zawsze mogłam na niego liczyć. Kiedy go potrzebowałam potrafił przyjechać do mnie w 10 minut. A teraz nikt nie zastąpi mi go. Nikt tak jak on nie będzie wiedział bez żadnych moich słów, że jest mi źle, że stało się coś przez co cierpie. Do nikogo nie mogłam się przytulić, żeby poczuć się lepiej i nigdy nie pogodzę się z tym, że nasza przyjaźń się zakończyła. Zawsze w małej części moje serce będzie cierpieć z tego powodu. /michalajna.
|